Kto się boi powstania styczniowego?
Przeżycie powstania styczniowego – zamiast podlegać wyparciu ze zbiorowej pamięci jako sromotna a więc wstydliwa klęska militarna oraz zblaknięciu pod wpływem czasu jako wydarzenie sprzed 150 lat – znów dziś, w 2013 roku, jest oddolnie i powszechnie obchodzone i to mimo wstrzemięźliwości organów państwa, publicystycznych pouczeń o niewłaściwości takiego postępowania oraz niechęci mediów.
Rodzą się pytania. Skąd oba te zjawiska: społeczne obchody i odgórne wstręty? Kto się bał i kto się dziś boi powstania styczniowego? Co łączy polskich przeciwników powstania z czasów, gdy było planowane (Wielopolski, «biali»), z krytykami etosu powstańczego sprzed wieku (Koźmian, Dmowski), publicystami powtarzającymi ich argumentację przy okazji setnej rocznicy (Stomma, Kijowski), oraz tegorocznymi szydercami (Kutz, Niesiołowski, Jedlicki), jeżeli dzielą ich okoliczności historyczne i wyznawane ideologie? Skąd przedziwna obrotowość tego krytycyzmu? Dlaczego powstańczy mit założycielski nowoczesnej, liberalnej i lewicowej Polski, zwalczany niegdyś przez konserwatystów i nacjonalistów, dziś broni polska prawica przed lewacko-liberalnymi salonami? Czy powstanie styczniowe to nieusuwalny fundament etosowy współczesnej polskości? Czy spory na jego temat były i są pochodną kryzysów polskiej tożsamości? Czy dlatego obchód rocznicy historycznej jednych zmobilizował, a innych przestraszył? A może ci «przestraszeni» reprezentowali i reprezentują rozum polityczny, dystansujący się od uczuciowego lecz bezrozumnego ludu?
dr hab. Andrzej A. Zięba